Please ensure Javascript is enabled for purposes of website accessibility

Przyczyny zanieczyszczenia powietrza a węgiel

przyczyny zanieczyszczenia powietrza

Przyczyny zanieczyszczenia powietrza a węgiel

Przyczyny zanieczyszczenia powietrza a węgiel 1400 1050 Caritas Laudato si’

Mówimy Śląsk, myślimy węgiel. Stereotyp? Czy pomimo silnego związku między energetyką a przyczynami zanieczyszczenia powietrza, Śląsk może przejść zieloną transformację? Metropolita katowicki, arcybiskup Wiktor Skworc w rozmowie z Małgorzatą Frydrych przybliża ekologiczny potencjał regionu, dbałość o środowisko wynikającą z górniczego etosu oraz społeczne znaczenie wpisanego w encyklikę Laudato si’ szacunku do Ziemi i pokory wobec sił natury, której człowiek jest częścią, a nie władcą.

Małgorzata Frydrych – W ekologiczną encyklikę Laudato si’ papieża Franciszka wpisane są i pochwała Stworzenia, i troska o wspólny dom. Do czego wzywa, zaprasza papież Franciszek.

Abp Wiktor Skworc – Jesteśmy bardzo wdzięczni papieżowi za encyklikę „Laudato si’. Porusza ona bardzo ważny dla nas temat, naszego wspólnego domu. Świat, w którym żyjemy, to nasz wspólny dom i oby nam takie myślenie towarzyszyło, że to nasz wspólny dom, za który wspólnie ponosimy odpowiedzialność.

Papież Franciszek w tym dokumencie przypomina nam także podstawowe relacje, które człowiek nawiązuje w ciągu swojego życia. Powinna być relacja do Pana Boga, relacja do drugiego człowieka, ale też powinna być relacja do Ziemi, na której żyjemy, na której mieszkamy. Z tymi relacjami wiążą się pewne powinności, i pewna odpowiedzialność.

A sytuacja ekologiczna wymaga uwagi człowieka i pozytywnej interwencji. Papież Franciszek podkreśla, że „nie ma czasu do stracenia”. Ten ekologiczny apel papieża nie pozostawia przestrzeni na, jak mówi Franciszek, „siedzenie na kanapie” i mówienie: „mnie to nie dotyczy”.

My, na Górnym Śląsku, ten problem doskonale rozumiemy. Ja pochodzę z tej ziemi. Urodziłem się nieopodal, 16 kilometrów od Katowic, w Rudzie Śląskiej. Myśmy doświadczali intensywnej eksploatacji tej ziemi w czasach komunistycznych, czasach PRL-u. Wydobywano węgiel, powstawały huty, koksownie. A myśmy w tym środowisku żyli. Człowiek się nie liczył, liczyła się tylko produkcja, za każdą cenę. Tony się liczyły, nie człowiek. Dziś mamy spuściznę po tym okresie, i mamy zdegradowane miasta ale też mamy zdegradowanego człowieka, który był w ten kierat przemysłu wprzęgnięty. I jeszcze ciągle cierpimy, chociaż dzisiaj nie ma już tych wielkich trucicieli, na szczęście, to są pozostałości po tej eksploatacji górniczej, która trwa i będzie pewnie trwała.

Jak mówią eksperci, skutki eksploatacji górniczej trwają 30-40 lat. Chciałem zwrócić uwagę na hutę metali nieżelaznych, która się mieściła w Szopienicach (dzielnica Katowic – przyp. red.). Tam był poważny problem z ołowiem, a w konsekwencji ołowica dzieci, zanieczyszczenie środowiska.

Skutki tej eksploatacji są odczuwalne do dziś. I dlatego bardzo dobrze rozumiemy apel Ojca Świętego. Zagadnienia ekologiczne, kwestie środowiskowe nie były obce Kościołowi na Górnym Śląsku. Do Matki Bożej Piekarskiej pielgrzymowałem od 1966 roku i tam zwykle Kościół się odzywał przez biskupa katowickiego, przez kardynała Wojtyłę właśnie w sprawach ekologii. Pierwszy synod diecezji katowickiej w 1975 roku już o tym mówił. A dziś możemy Panu Bogu dziękować, bo wiele się zmieniło na lepsze. Chociaż wciąż pozostaje u nas problem tak zwanej „niskiej emisji”, czyli zanieczyszczenia powietrza, którym oddychamy. Ale to jest skutek bardziej nieodpowiedzialnej działalności współczesnego człowieka niż przemysłu.

Ludzie, o których arcybiskup wspomina, zmieniają swoją mentalność? Zyskują świadomość, jak wielki wpływ na środowisko mają ich decyzje?

Tak i nie. Generalnie poziom odpowiedzialności za środowisko wzrasta, ale nie jest to jeszcze zjawisko powszechne. Dlatego potrzeba naszej pracy edukacyjnej, formacyjnej, żebyśmy mogli powiedzieć, że wykonaliśmy dobrą pracę i uwrażliwiliśmy społeczność na przyczyny zanieczyszczenia powietrza na Górnym Śląsku.

Jesienią 2015 roku wszyscy biskupi diecezji, które należą do województwa śląskiego, wydaliśmy specjalny apel w trosce o powietrze na Śląsku, bo zdarza się, szczególnie w starych dzielnicach miast, czy mniejszych miejscowościach, gdzie nie ma centralnego ogrzewania, tylko mieszkańcy ogrzewają mieszkania, domy kotłami węglowymi, że tam dochodzi do bardzo poważnego zanieczyszczenia powietrza przez działalność człowieka. Używało się do niedawna, właściwie odpadów węglowych do opalania.

Żyjemy w cywilizacji ciepła, każdy chce mieć ciepło w swoim domu, mieszkaniu. I to naturalne. Jednak trzeba powiedzieć, że nie każde źródło energii cieplnej jest czystym źródłem, a trzeba żebyśmy sięgali po tą „czystą” energię. Jest nawet specjalna uchwała sejmiku województwa śląskiego, która wypowiada walkę tym, jak to się popularnie mówi „kopciuchom”, tym piecom, które zanieczyszczają powietrze związkami chemicznymi, szkodliwymi dla zdrowia człowieka. Trwa proces wdrażania tych dokumentów stron: rządowej, samorządowej, i kościelnej. Ten proces nie będzie skuteczny i owocny, jeśli nie będzie zmiany mentalności, jeśli nie poczujemy się, każdy z nas, odpowiedzialny za środowisko naturalne. To jest nasza wspólna sprawa.

Trzeba takiej kultury troski, żebyśmy sobie to uświadomili, że ode mnie to wszystko zależy. Ktoś powie, w małym zakresie, ale z tych małych kroków składają się te wielkie, jak z metrów składa się kilometr. Jeśli chcemy sukcesu, to musimy tak działać, żeby ten sukces budowały poszczególne komórki społeczne, rodziny i dlatego ciągle będziemy o to apelować. To są takie sprawy, którymi my jako wspólnota Kościoła powinniśmy się zajmować, bo jeśli wierzymy w Pana Boga Stworzyciela, to szanujmy Stworzenie.

W dyskusji o ekologii wiele razy pojawia się węgiel. Te zarzuty często są kierowane wobec Śląska. Jednak czy hasła, które dobrze brzmią na szczytach klimatycznych, przekładają się na codzienne życie mieszkańców, na rzeczywistość tego regionu?

To bardzo ważny problem. Tym pytaniem trafiła pani w styk przemysłu górniczego z problemami społecznymi i ludźmi, którzy są związani z przemysłem wydobywczym. Przez wiele lat, kiedy na Górnym Śląsku zamykano kopalnie, likwidowano przemysł ciężki, dla pracowników tych sektorów nie było alternatywy. Sytuacja się zmieniła, dziś kopalnie bardziej się wygasza niż zamyka. Trzeba też pamiętać, że kopalnie też się starzeją, to znaczy, że kopalnie, które mają około 100 lat, wydobycie staje się nierentowne. Podobnie wydobycie poniżej 1000 metrów, jak mówią ekonomiści, jest na granicy opłacalności, ale też coraz bardziej niebezpieczna dla pracujących pod ziemią ludzi. Dlatego dochodzi do wygaszania kopalń.

Sam, będąc studentem teologii, z polecenia biskupa Herberta Bednorza, pracowałem na kopalni przez okres jednego roku pod ziemią. Tej kopalni już nie ma, nawet ślad nie pozostał, że kiedyś była tam odkrywka. Również liczba osób związanych z górnictwem staje się coraz mniejsza. Pamiętam czasy, kiedy sztandarowym hasłem na Śląsku było wydobycie węgla rzędu 200 milionów ton rocznie. Dziś mamy wydobycie poniżej 40 milionów ton. Widzimy zatem jak bardzo dokonuje się odchodzenie od węgla. To się oczywiście zmienia wraz z krajobrazem społecznym Górnego Śląska. Teraz to już nie monolit stali i węgla. Powstają nowe miejsca pracy, nowe technologie, uczelnie. Region zmienia swój charakter. Przekształca się też wizualnie. Na terenie kopalń powstają nowoczesne sale konferencyjne, centra kultury, centra usługowe. Mamy wspaniałą salę koncertową NOSPRu w Katowicach, Muzeum Śląskie.

Na tym etapie rozwoju Polski, ten węgiel jest nam jeszcze potrzebny, to jest nasza rezerwa energetyczna, bo ten węgiel jest u nas. Tutaj trzeba wyważyć. Wykorzystać w procesie produkcji energii nie tylko węgiel ale też inne surowce, na przykład metan. Testuje się technologie spalania węgla pod ziemią. Powinniśmy pogodzić się z tym, że proces odchodzenia od monokultury węgla, wygaszanie kopalń u nas też będzie przybierał na sile. Lata sięgania po ten skarb czarny z naturalnych powodów powoli pozostają za nami.

Księże arcybiskupie czy dziś możemy mówić o grzechu ekologicznym?

Oczywiście, że tak. Jeśli ktoś świadomie szkodzi środowisku naturalnemu, to popełnia grzech ekologiczny. Przyczynia się, jak to papież nazywa, do małych katastrof ekologicznych. A z tych małych katastrof, mamy potem wielką katastrofę ekologiczną. Jest już ekologiczny rachunek sumienia, i kiedy przygotowujemy się do sakramentu pokuty, to warto też ten aspekt naszej działalności, naszego bycia na tej Ziemi podejmować. Czy dbam o środowisko naturalne i jestem lojalnym obywatelem tej Ziemi? Czy jej nie szkodzę swoim zachowaniem? To są bardzo poważne sprawy, ale świadomość też rośnie, zatem powinniśmy uznawać swoje grzechy ekologiczne i eliminować je z naszego życia.

Dziękuję za rozmowę.

Zobacz również: Opracowanie o POWIETRZU

 

Zapisz się
do newslettera!

I trzymaj rękę na pulsie!