Please ensure Javascript is enabled for purposes of website accessibility

VI masowe wymieranie gatunków. Kres epoki człowieka?

wymieranie gatunków

VI masowe wymieranie gatunków. Kres epoki człowieka?

VI masowe wymieranie gatunków. Kres epoki człowieka? 1400 874 Caritas Laudato si’

Jesteśmy uczestnikami i zarazem sprawcami VI masowego wymierania gatunków roślin, zwierząt i innych organizmów, które współtworzą równowagę ekologiczną Ziemi oraz podtrzymają biologiczne istnienie człowieka. Naukowcy szacują, że do roku 2050 może zginąć nawet milion gatunków. Czy ta katastrofa wyznaczy kres holocenu, czyli epoki człowieka? Czy podzielimy los dinozaurów? Encyklika „Laudato si’” papieża Franciszka przestrzega przed tym, podtrzymując wezwanie do „nawrócenia ekologicznego”, które św. Jan Paweł II sformułował w encyklice „Centesimus annus” (1991 r.) i w późniejszych katechezach. Wskazuje też drogę wyjścia.

Andrzej Henryk Biderman OPs

Współcześnie znika z Ziemi od 5 do 500 tysięcy gatunków rocznie. Owszem, w historii naszej planety zdarzały się już przypadki tak masowego wymierania organizmów, np. wtedy gdy 66 mln lat temu w Ziemię uderzyła duża asteroida kończąc erę dinozaurów, lub gdy 250 mln lat temu ogromne erupcje syberyjskich trapów wulkanicznych omal nie unicestwiały całego życia na naszej planecie. W roku 1982 amerykańscy paleontolodzy, David Raup i John Sepkoski, wyróżnili pięć okresów wielkiego wymierania. Teraz, być może, jesteśmy uczestnikami szóstego. Tylko, że tym razem dotyczy ono nas samych.

Na przestrzeni dziejów wymierał średnio jeden gatunek na rok. Jednak między wspomnianymi okresami masowego wymierania tempo to było dużo niższe: znikał wtedy jeden gatunek na kilkaset lat. Obecne tempo wymierania przypomina te okresy dziejów Ziemi, gdy globalny kataklizm kończył daną epokę i eliminował 50-95% żyjących wtedy gatunków. Naukowcy pracujący dla ONZ szacują, że do roku 2050 może zginąć na Ziemi nawet milion żyjących obecnie gatunków roślin i zwierząt.

Bo wszystkie gatunki są Jego

Jako katolicy wierzymy, że każde stworzenie jest umiłowanym dziełem Boga. „On bowiem nakazał i zostały stworzone” (Ps 148, 5). Miłość Boga jest podstawową przyczyną całego stworzenia: „Miłujesz bowiem wszystkie stworzenia, niczym się nie brzydzisz co uczyni¬łeś, bo gdybyś miał coś w nienawiści, nie byłbyś tego uczynił” (Mdr 11, 24). W innym miejscu psalmista głosi, że „Pan jest dobry dla wszystkich, a Jego miłosierdzie nad wszystkim, co stworzył” (Ps 145,9). Papież Franciszek za św. Janem Pawłem II dodaje: Bóg napisał wspaniałą księgę, „której li¬terami są liczne stworzenia obecne we wszech¬świecie” (Enc. Laudato si’,85).

Bóg nie stworzył roślin i zwierząt dla naszego pożytku, ale dla Swojej chwały – nawet pająka, kornika, pijawkę, wilka, pokrzywę czy oset… Bo jak mówi Pismo „z wielkości i piękna stworzeń poznaje się przez podobieństwo ich Stwórcę” (Mdr 13,5) oraz „Jego potęga oraz bóstwo stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła” (Rz 1,20). Szczególnie pięknie brzmi to w pieśni Daniela „Niech Ziemia błogosławi Pana, niech Go chwali i wywyższa na wieki. (…) błogosławcie Pana, wszelkie rośliny na Ziemi. (…) Błogosławcie Pana, wieloryby i morskie stworzenia, (…). Błogosławcie Pana, dzikie zwierzęta i trzody.” (Dn 3,74-82).

Także Katechizm Kościoła Katolickiego kwestionuje nasz wypaczo¬ny antropocentryzm w stosunku do przyrody: „Każde stworzenie posiada swoją własną dobroć i doskonałość […] Różne stworzenia, […] w ich własnym bycie, odzwierciedlają, każde na swój sposób, jakiś pro¬mień nieskończonej mądrości i dobroci Boga. Z tego powodu człowiek powinien szanować dobroć każdego stworzenia, by unikać nieupo¬rządkowanego wykorzystania rzeczy.” Stąd według papieża Franciszka (Enc. Laudato si’,67) „stworzeń tego świata nie można trakto¬wać jako dóbr nie posiadających właściciela: Bo ostatecznie do Niego należy Ziemia i wszystko, co jest na niej (Pwt 10,14)”.

Podtrzymują życie człowieka

Z perspektywy biologicznej wiemy, że życie na Ziemi pozostaje w stanie dynamicznej równowagi (homeostazy). Składają się nań zespoły organizmów połączonych między sobą przez zależności pokarmowe oraz środowisko, które zapewnia im warunki życia, np. dostęp do wody czy substancji mineralnych. Z uwagi na wielkość i zróżnicowanie powierzchni Ziemi, środowiska różnią się między sobą. Każde z nich zamieszkują inne gatunki organizmów, różne są też mechanizmy krążenia substancji odżywczych i energii. Mówimy wtedy o ekosystemach, np.: morskich, słodkowodnych, leśnych, łąkowych czy rolniczych.

Każdy gatunek zamieszkujący dany ekosystem znajduje tu swój pokarm i sam staje się pokarmem dla innych. Każdy pełni w ekosystemie jakąś rolę. Podstawą ekosystemu są tzw. producenci, czyli zwykle rośliny, także te mikroskopijne. Korzystają one z wody, minerałów, powietrza i światła, dzięki którym same tworzą substancje odżywcze. Z roślin korzystają roślinożercy. Jest to zarówno krowa, mysz, motyl, jak i drobnoustroje zjadające mikroskopijne glony. Na te organizmy polują drapieżcy, przy czym mniejsi drapieżcy mogą być ofiarami większych. Jednak wszystkie organizmy, nawet szczytowe drapieżniki kiedyś umierają. Substancje budujące ich ciała są przywracane środowisku przez powszechnie niedoceniane, a nawet niezauważane organizmy rozkładające i mineralizujące materię organiczną. I tu liczba i różnorodność gatunków jest ogromna. Są to m.in. grzyby, owady, wije, skoczogonki, dżdżownice oraz niezliczona liczba drobnoustrojów.

Człowiek także uczestniczy w tym układzie ekologicznym, choć rzadko już teraz zamieszkuje jeden ekosystem. W sensie biologicznym podlegamy tym samym procesom co inni mieszkańcy Ziemi. Potrzebujemy pokarmu, czystej wody i czystego powietrza. Nasze życie zależy od stabilności i produktywności ekosystemów.

Usunięcie jakiegoś gatunku z układanki powoduje zaburzenie równowagi, czyli homeostazy ekosystemu lub grupy ekosystemów. Jeśli zmiany są niewielkie, układ sobie z nimi poradzi i odnajdzie nową równowagę. Jeśli zaś nie, jeśli zginie zbyt wiele powiązanych ze sobą gatunków, układ może ulec daleko idącej destabilizacji. Im więcej gatunków i im bardziej skomplikowane są łączące je relacje, tym układ jest stabilniejszy. Bezpieczniejszy. Znaczne ograniczenie złożoności gatunkowej może doprowadzić do rozchwiania się równowagi, aż do całkowitej destabilizacji i rozpadu ekosystemu. Przykładem może być zamiana żyznych lasów deszczowych np. w Amazonii lub na Sumatrze na uprawy rolne, czy plantacje palm olejowych, które z czasem przekształcają się w pustynię lub jałowe ugory.

Wymieranie pojedycznych gatunków może przynieść ogromne zmiany w ekosystemie. Są to tzw. gatunki parasolowe, zwykle szczytowe drapieżniki, np. wilk czy tygrys. Dla przykładu, gdy w jeziorze zabraknie szczupaków (lub innych dużych drapieżników) może nastąpić zakwit glonów. Dlaczego? Bo bez drapieżników nadmiernie rozmnażają się płotki, które odżywiają się drobnymi skorupiakami, takimi jak rozwielitka. Rozwielitki zaś odżywiają się glonami. Skoro płotek jest za dużo, to rozwielitek jest za mało i nie ma kto zjadać glonów. No i zakwit gotowy. Zjawisko takie obserwowano np. w Zalewie Sulejowskim.

Skutkiem opisanych wyżej zmian jest fragmentacja i degradacja ekosystemów podtrzymujących życie na Ziemi. Ta strata stanowi bezpośrednie zagrożenie dla naszej gospodarki, bezpieczeństwa, dostępności żywności, zdrowia i jakości życia ludzi na całym świecie.

Warto dodać, że w sprawie równowagi ekologicznej wypowiada się także Katechizm Kościoła Katolickiego: „Współzależność stworzeń jest chciana przez Boga. Słońce i księżyc, cedr i mały kwiatek, orzeł i wróbel: niezmierna rozmaitość i różnorodność stworzeń oznacza, że żadne z nich nie wystarcza sobie samemu. Istnieją one tylko we wzajemnej zależności od siebie, by uzupełniać się, służąc jedne drugim”.

Jak przyśpieszamy wymieranie gatunków?

Wymieranie gatunków, o którym była mowa we wstępie ma swoje przyczyny w działalności człowieka. Mówi o tym szczegółowy raport opracowany na zlecenie ONZ, którego wyniki zostały przedstawione w sierpniu tego roku. Opiera się on na blisko 15 tys. badań naukowych i raportów rządowych. Integruje publikacje z zakresu nauk przyrodniczych i społecznych oraz badań dot. tradycyjnych społeczności rolniczych. Raport powstawał 3 lata i liczy 1800 stron. Przy jego tworzeniu brało udział 450 ekspertów z 50 krajów świata. Raport został poparty przez przedstawicieli rządów 132 państw.

Autorzy wymieniają pięć głównych przyczyn opisanej na wstępie sytuacji i wszystkie wynikają z działalności nas ludzi. Są to: zmiany w użytkowaniu gruntów i zasobów morskich, bezpośrednia eksploatacja gatunków (m.in. kłusownictwo, ale też nadmierne połowy ryb), zmiany klimatu, zanieczyszczenie środowiska, a także rozprzestrzenianie inwazyjnych, obcych gatunków, które osiedlając się w nowych miejscach, eliminują gatunki rodzime.

Naukowcy szacują, że ludzkość zdążyła przekształcić już ok. 75 proc. powierzchni Ziemi, tak aby służyła ona uprawom rolnym i wydobywaniu surowców energetycznych. Także 66 proc. obszarów oceanicznych zostało „znacząco zmienionych” przez ludzi.

Największy wpływ na ekosystemy na Ziemi ma działalność rolnicza. Obecnie uprawy i hodowla zwierząt stanowią ponad 33 proc. powierzchni Ziemi i pochłaniają 75 proc. zasobów słodkiej wody. Rolnictwo jest też jedną z głównych przyczyn emisji gazów cieplarnianych. Pochodzi stąd około 25 proc. całkowitej emisji.

Owady wymierają osiem razy szybciej niż ssaki. Giną one głównie z powodu intensyfikacji rolnictwa, powszechnego stosowania pestycydów, urbanizacji oraz zmian klimatu. Jeżeli zabraknie owadów, to zginą gatunki, które się nimi żywią – ptaki, gady, płazy, ryby. Zabraknie też zapylaczy roślin. Będzie to miało głębokie skutki dla produkcji żywności. Szacuje się, że utrata owadów zapylających zagrozi globalnej produkcji rolnej o wartości ok. 577 miliardów dolarów rocznie. Spowoduje to zmniejszenie dostępności żywności i wzrost jej cen, co pociągnie za sobą większe nierówności i napięcia społeczne. Najbardziej ucierpią najubożsi.

Z raportu wynika, że przez ostatnie 50 lat liczba ludzi na Ziemi zwiększyła się dwukrotnie, a potencjał światowej gospodarki czterokrotnie. Oznacza to wzrost zapotrzebowania na żywność i energię. Raport wskazuje też na ścisłe powiązanie między utratą różnorodności biologicznej a zmianami klimatu. Szacuje się, że 5% wszystkich gatunków będzie zagrożonych wyginięciem, jeśli nastąpi ocieplenie o 2°C powyżej poziomu temperatur z okresu przedindustrialnego. To może się dokonać w ciągu kilku następnych dziesięcioleci, jeśli emisje gazów cieplarnianych nie zostaną drastycznie zmniejszone. Natomiast wzrost temperatury o 4,3°C może doprowadzić do utraty aż 16% żyjących dzisiaj gatunków i nawet do 85% terenów podmokłych. Warto zaznaczyć, że taka zmiana będzie oznaczać, że w przeciągu stulecia przeniesiemy klimat Ziemi do czasów świata wolnego od lodu, który skończył się 35 milionów lat temu. Tymczasem typowy okres istnienia przeciętnego gatunku to tylko 1 do 3 milionów lat. Najprawdopodobniej więc w czasie, który w wymiarze geologicznym jest mgnieniem oka, dokonamy zmiany warunków do stanu, z którym obecnie żyjące gatunki nigdy miały do czynienia.

Ekosystemy weszły w XXI wiek mocno osłabione. Większość środowisk jest zdegradowana, a ich populacje przetrzebione. Przez tysiąclecia nasz wpływ na przyrodę był lokalny, ale podczas ostatnich kilku wieków wywołaliśmy przekształcenia na skalę globalną, które zapoczątkowały zjawisko określane przez niektórych VI masowym wymieraniem gatunków. Dotyczy to również nas samych.

Droga wyjścia

Skoordynowane działania na każdym szczeblu – globalnym, krajowym, regionalnym, lokalnym, indywidualnym – mogą ochronić i przywrócić odpowiednią jakość środowiska naturalnego i pomóc w naprawie tej dramatycznej sytuacji. Musimy rozmawiać z politykami, lobbować na rzecz ochrony przyrody, ale też działać np. w lokalnych stowarzyszeniach i dokonywać świadomych wyborów konsumenckich. Natura może być nadal wykorzystywana w zrównoważony sposób, jeśli dokonamy transformacji, która w jego rozumieniu oznacza „fundamentalną, systemową reorganizację czynników technologicznych, ekonomicznych i społecznych, w tym paradygmaty, cele i wartości”.

Do tego samego wzywa encyklika Laudato Si’. Rozwija ona wezwanie św. Jana Pawła II, który pisał, że „wszelka troska i dążenie do polepszenia świata wymaga: zmiany stylów życia, zmiany modeli produkcji i konsumpcji, zmiany utrwalonych struktur władzy, na których opierają się dziś społeczeństwa” (Enc. Centesimus annus).

Musimy pamiętać, że Bóg powierzył nam świat, ale nie dał go na własność – jesteśmy tu tylko rządcami. Ziemia i wszystko co ją wypełnia „istniała wcze¬śniej niż my i została nam dana” (Enc. Laudato si’,67). Bóg przyjdzie i zażąda od nas rozliczenia się z tej opieki. Musimy dziś stanowczo stwierdzić, iż z faktu bycia stworzonymi na Boży obraz i nakazu czynienia sobie Ziemi poddaną nie można wywnioskować absolutnego panowania nad innymi stworzeniami. Ważne jest odczytywa¬nie tekstów biblijnych w ich kontekście, we wła¬ściwej hermeneutyce, i przypominanie, że zachę¬cają nas one do „uprawiania i doglądania” ogrodu świata (por. Rdz 2, 15). Podczas gdy „uprawianie” oznacza oranie i kultywowanie, to „doglądanie” oznacza chronienie, strzeżenie, zachowanie, bro¬nienie, czuwanie (Enc. Laudato si’,67). Bóg użycza nam swoich dzieł jedynie w zakresie niezbędnym do naszego przetrwania. Papież Franciszek mówi: każda wspólnota może wziąć z dóbr Ziemi to, czego potrzebuje dla przeżycia, ale ma również obowiązek chronienia jej i zapewnienia, by nadal była ona płodna dla przyszłych pokoleń (Enc. Laudato si’, 67).

 

Obraz kie-ker z Pixabay

Zapisz się
do newslettera!

I trzymaj rękę na pulsie!