Dziejące się na świecie powodzie to zjawiska, które są barometrem zmiany klimatu. Nie chodzi nawet o fakt, że występują, ale o to, z jaką częstotliwością je notujemy. Gigantyczne wylewy rzek działy się w historii, jednak w ostatnich latach w Europie ilość takich zjawisk rośnie, co można łączyć z antropogeniczną zmianą klimatu.
Jednak nie tylko na Starym Kontynencie dochodziło do ekstremalnych zjawisk pogodowych. W ostatnim tygodniu Chiny także mierzyły się z nawiedzającymi ten kraj powodziami.
Powstawanie takich zjawisk można tłumaczyć w świetle dwóch optyk. Z jednej strony są to zjawiska spowodowane przez złą gospodarkę wodną, z drugiej przez częstsze ekstremalne opady deszczów, które związane są z innymi czynnikami gwałtownie postępującej zmiany klimatu.
Zarówno w Chinach jak i Niemczech, czyli krajach rozwiniętych, dochodzi do regulowania koryt rzek. Z jednej strony ma to swoje plusy, rzeka nie wylewa w przypadku mniejszych powodzi i nie podmywa brzegów koryta, co zwiększa możliwości zabudowy. Patrząc jednak z drugiej perspektywy, takie zabiegi spiętrzają wodę, co podnosi jej poziom i prowadzi do bardziej obfitych powodzi w przypadku nagłego wzrostu ilości deszczu. Co więcej, jeśli zajęte przez infrastrukturę rzeczną zostają również naturalne tereny zalewowe rzeki, to duża ilość wody nie ma możliwości “ucieczki”, co prowadzi do zalania ulic w miastach i tragedii podobnych do tych, które relacjonowały media.
Wiąże się to także z zaporami wodnymi, które w Chinach występują w większej niż gdzie indziej na świecie ilości. Docelowo miały zabezpieczać rozległe tereny mieszkalne przed powodziami, jednak w momencie nagłego spadku dużej ilości wody, pękają i stwarzają niebezpieczeństwo dla ludzi i gospodarki. Tylko w 2020 r. dwie tamy zostały wysadzone, bo poziom wody niebezpiecznie podwyższył się powyżej zapory.
Do nagłych opadów, których nie wytrzymują zbudowane przez człowieka systemy hydrologiczne, przyczynia się coraz wyższa średnia temperatura powietrza na Ziemi, która zaburza naturalnie do tej pory występujące ruchy mas powietrza i wody. Naukowcy przez ostatnie lata obserwują zanikanie Prądu Zatokowego, który reguluje lokalny klimat w Europie. Między innymi przez brak jego stabilności, w wielu miejscach kontynentu dochodzi do nagłych i obfitych opadów deszczu. Woda ta nie mogąc wsiąknąć w glebę (poziom słupa wody jest zbyt duży jak na możliwości pochłaniania) szuka drogi w dół co, nierzadko przez wadliwie skonstruowane systemy melioracji, kończy się powodzią. Zamiast trwającego kilka dni deszczu mamy nawałnicę wody, z którą nie radzi sobie żaden system przeciwpowodziowy.
W niektórych rejonach Niemiec w ciągu 48 godzin spadło ponad 300 mm wody. Tymczasem roczne opady dla tego kraju wynoszą około 700 mm. W ciągu dwóch dni w tych obszarach spadło tyle wody, ile w kraju spada w ciągu połowy roku.
Tekst: Michał Lewandowski