Roślinna kuchnia ma mnóstwo zalet – jest lekka, niedroga i bardzo różnorodna. Na diecie wegetariańskiej można schudnąć, cieszyć się niespożytą energią, poprawić wyniki badań – zwłaszcza te dotyczące poziomu cukru, cholesterolu i ciśnienia.Choć jadłospis bazujący na produktach roślinnych sprzyja dobremu samopoczuciu i długowieczności, co potwierdzają liczne badania, nadal wiele osób obawia się życia bez mięsa. Czym zastąpić mięso w diecie?
Nie moda, ale szansa na dłuższe życie
Wolne od mięsa to wolne od wielu zdrowotnych problemów. Kuchnia roślinna sprzyja różnorodności na talerzu, zatem w nieskomplikowany sposób dostajemy to, co dla nas najzdrowsze. W naszej diecie jest za dużo mięsa. Jego białko obciąża pracę nerek i wątroby, a zawarty w nim tłuszcz przyczynia się do powstawania miażdżycy oraz nowotworów jelita grubego, dlatego powinniśmy jeść mięso nie częściej niż dwa razy w tygodniu.
Bezmięsne menu ma sporo zalet, a jedną z nich jest… mniejsza miłość do słodyczy. Ta miłość to zmora naszych czasów. Kochamy cukier i jemy go za dużo – w postaci słodyczy i w produktach, gdzie jest chytrze przemycany przez producentów – wszak piekielnie ostry ketchup ma tylko szczyptę pikantnych przypraw, a jakieś 20% cukru. Walczymy z insulinoopornością, cukrzycą, nadwagą, zespołem metabolicznym – ze skutkiem raczej słabym, bo ludzi z „odcukrowymi” problemami nie ubywa. Tymczasem dieta wege pozwala rozwiązać problem w sposób naturalny i bezboleśnie – zauważono bowiem, że osoby, które nie jadają mięsa, rzadziej są łasuchami. Zapewne jest to m.in. zasługa dużej ilości składników bogatych w węglowodany złożone, które zapobiegają skokom poziomu glukozy we krwi i napadom głodu.
Nie tylko argumenty zdrowotne
Wegetarianizm to sposób odżywiania, który sprzyja nie tylko zdrowiu, ale również kondycji planety. Przemysł mięsny pochłania niewyobrażalne ilości wody – do wyprodukowania 1 kg wołowiny potrzeba aż 14 500 litrów, 1 kg wieprzowiny wymaga prawie 6 000 litrów, a 1 kg mięsa drobiowego – 4 330 l wody. Jednocześnie z powodu produkcji mięsa do atmosfery trafia bardzo dużo dwutlenku węgla i wiele innych szkodliwych gazów.
Nie bez znaczenia jest też aspekt etyczny. Przemysłowy chów zwierząt ma być wręcz ekstremalnie tani. To sprawia, że zwierzęta narażone są na cierpienie, żyją w bardzo złych warunkach i są zabijane w sposób niehumanitarny. Kontrole na całym świecie pokazują, że nie sposób zapanować nad nadmiernym podawaniem im antybiotyków i innych leków, które kumulują się w ich mięśniach i nie znikają wraz z ubojem. Do tego w hodowli liczy się czas, więc hodowcy robią wszystko, by zwierzęta ja najszybciej osiągnęły odpowiednią wagę, dlatego dziś mięso, które kupujemy w spożywczakach i hipermarketach, nie ma tych wartości odżywczych, co 30-40 lat temu.
Czy musimy jeść mięso?
„Zjedz przynajmniej mięso, resztę możesz zostawić” – każdy niejadek doskonale pamięta to z dzieciństwa. Z ziemniakami czy surówką mogło się upiec, ale kotlet musiał być zjedzony. Mięso było luksusem, produktem trudnym do zdobycia. Dziś powiedzielibyśmy, że to superfood dwudziestego wieku. Uważano, że mięso ma wiele zalet – daje siłę, pomaga rosnąć i myśleć. Dziś wiadomo, że w diecie wcale nie jest najważniejsze. Może być jedynie skromnym dodatkiem do dania pełnego warzyw i zbóż. Ponadto coraz więcej specjalistów z dziedziny żywienia zachęca, by całkiem zamienić je na zdrowsze produkty roślinne.
Mimo wszystko wiele osób obawia się przejścia na dietę wegetariańską. Zazwyczaj przyczyną są kołaczące w głowie stereotypy i przekonania. Uważamy na przykład, że:
Mięso jest potrzebne do życia. Wiemy ponad wszelką wątpliwość, że tak nie jest. Jeśli ktoś mówi, że nie może żyć bez mięsa, to może mieć rację, jeżeli ma na myśli wyłącznie jego walory smakowe. Czyli że oddałby królestwo za schabowego czy pieczone udko, bo je lubi. Jednak do tego, żeby być zdrowym, mięso potrzebne mu nie jest. Co ważne, coraz więcej autorytetów naukowych, podpierając się solidnymi badaniami, przekonuje, że nadwyrężone zdrowie, słabą kondycję, a także niektóre przewlekłe schorzenia i dolegliwości można pożegnać przestawiając się na roślinne menu.
Bez mięsa będę chodzić głodny… bo przecież mięso to konkret. To kolejny mit. Jeśli w posiłku znajdą się wszystkie makroelementy we właściwych proporcjach i dobrej jakości (węglowodany złożone, pakiet białek, dobre tłuszcze), to o głodzie można zapomnieć. Paradoksalnie, to mięsnym posiłkiem nie zawsze można się najeść. Jeśli zjemy smażone mięso, bogate w tłuszcze nasycone, to podziała ono tak, jak duża porcja słodkości. Gwałtownie podniesie poziom cukru we krwi. W dodatku tłuszcze zwierzęce inicjują stany zapalne, które mogą niszczyć trzustkę i zaburzać produkcję insuliny, hormonu, który nad cukrem panuje. Po prostu wrażenie ciężkości w żołądku, spowodowane przeciągającym się wielogodzinnym trawieniem, mylimy z najedzeniem, czyli stopniowym uwalnianiem energii, a to dwa różne stany.
Nie będę mieć siły, bo zabraknie mi białka, a przecież ciężko pracuję! Ludzie przywiązani do pokarmów mięsnych są przekonani, że jedynie w mięsie kryją się dobrze przyswajalne i pełnowartościowe białka. Oczywiście to nieprawda. Po pierwsze dzienne zapotrzebowanie na białko nie jest wysokie i wynosi ok. 1,2-1,5 g białka na kilogram masy ciała – dostarczenie takiej ilości nie jest trudne, nawet jeżeli rezygnujemy nie tylko z mięsa, ale także innych produktów pochodzenia zwierzęcego. Po drugie w diecie wegetariańskiej uwzględnić można także nabiał oraz jajka.
To nie jest dla dzieci i młodzieży, ponieważ rosną. Każdemu z nas do poprawnego funkcjonowania niezbędna jest zbilansowana dieta. Zarówno wegetariańskie, jak i we gańskie menu, jest w stanie ją zapewnić. Oczywiście okres wzmożonego wzrostu wymusza większą ostrożność, ale w dzisiejszych czasach prawdziwe zagrożenie dla młodych ludzi czyha w fast foodach, a nie diecie pełnej warzyw!
A jeśli będzie mi brakowało mięsa?
Największe nasze obawy wiążą się z brakiem smaku mięsa, szczególnie gdy jemy je od zawsze i nadal robią to wszyscy lub prawie wszyscy wokół. Co, jeśli nagle zapachnie nam chrupiący schabowy skwierczący na patelni sąsiadki? Akurat ta obawa jest jedną z najmniej zasadnych – liczne badania przeprowadzone wśród bywalców restauracji pokazują, że w schabowym najbardziej urzeka nas… panierka, a tę można spokojnie zastosować w kotlecie z selera czy boczniaka.
Aby nie chodziły za nami ulubione niegdyś smaki, trzeba uniknąć błędów, które sprawiają, żee mamy zachcianki. A one pojawiają się, gdy do głosu dochodzą:
Monotonne jedzenie. Niby banał, ale okazuje się, że w tę pułapkę wpada wiele osób. Jeśli w kółko jesz to samo (owsianka, tosty, makaron z pesto), to tęsknota za czymś innym będzie bardzo silna.
Niedobory makro- i mikroelementów. Wieloletnie obserwacje pozwoliły na postawienie kilku hipotez. Ta najbardziej udokumentowana mówi, że mózg odbiera sygnały od poszczególnych narządów, gdy te potrzebują czegoś więcej, np. po chorobie, z powodu wyczerpania czy przewlekłego stresu.
Pierwszym krokiem do radzenia sobie z zachciankami jest zapewnienie optymalnej ilości wszystkich niezbędnych substancji zwanych neuroprzekaźnikami, w tym dopaminy i serotoniny. A to osiągniemy jedząc żywność bogatą w białko, czyli dostarczymy sobie niezbędnych aminokwasów. Z kolei zapewniając sobie w diecie niezbędne kwasy omega-3 (DHA) też regulujemy produkcję serotoniny. Każda żywność bogata w magnez, chrom, mangan, cynk, witaminy z grupy B (np. pestki, orzechy, ziarna zbóż) również jest pomocna.
Kwestia białka w diecie
Do niedawna pokutowało przekonanie, że jedynie pokarm odzwierzęcy jest w stanie dostarczyć nam pełnowartościowego białka, zawierającego pełną pulę aminokwasów egzogennych, czyli takich, których trzeba dostarczyć sobie z zewnątrz. Prawdą jest, że mięso zawiera wszystkie 9 niezbędnych aminokwasów egzogennych. Rośliny w większości kompletu nie mają. Produkty zbożowe są ubogie w lizynę, z kolei strączki mają mało metioniny. Wyjątkami są: komosa ryżowa (quinoa), chia (szałwia hiszpańska), soja i nasiona konopi, które zawierają komplet aminokwasów egzogennych.
Czy nie zabraknie mi żelaza?
Rolą żelaza jest transportowanie i magazynowanie tlenu. Pełni ono również wiele innych funkcji, jak np. metabolizm cholesterolu. Pierwiastek ten zapewnia nam prawidłowe działanie układu odpornościowego. Jest chyba najbardziej problematycznym składnikiem w dietach wege, bo mięso ma go najwięcej. Ale wyniki badań pokazują, że wegetarianie wcale nie chorują na anemię częściej niż inni. Prawdą jest, że przyswajalność żelaza pochodzącego z roślin (niehemowego) jest gorsza niż pochodzącego z produktów zwierzęcych (hemowego). Niehemowe wchłania się słabiej (do 5%), niż to hemowe (do 20%). Jednak warto dodać, że żelazo w produktach mięsnych jest związane w hem tylko w 40%, reszta jest tak samo n i e h e m o w a , jak w przypadku produktów roślinnych i też potrzebuje wspomagania, by wniknąć do komórek.
Czym zastąpić mięso?
Nie można tak po prostu wykluczyć mięsa z diety. Trzeba je mądrze za stąpić. Do najważniejszych pozycji w jadłospisie osób będących na diecie bezmięsnej należą:
Rośliny strączkowe. Są doskonałym źródłem bardzo odżywczego białka, którego szukają wegetarianie, rezygnując z wysokobiałkowych mięs. Zawierają go najwięcej spośród wszystkich roślin. Mają niski indeks glikemiczny (od 18 do 33), a to ważne przede wszystkim dla zagrożonych cukrzycą, czyli co trzeciej osoby na świecie. Rośliny strączkowe zawierają sporo przeciwutleniaczy i fitoestrogenów, dlatego bogata w nie dieta może zmniejszyć ryzyko chorób serca i nowotworów (np. piersi). Soja jako jedyna z rodziny charakteryzuje się wysoką zawartością tłuszczu o korzystnym składzie kwasów tłuszczowych, a bób, fasola, groch, soczewica, ciecierzyca są najbardziej sycące. Warto jednak pamiętać, że białko strączków ma inny skład aminokwasów niż to pochodzące z mleka i mięsa. Zawiera mało metioniny, ale za to sporo lizyny i tryptofanu. Aby dostarczyć pełną pulę aminokwasów, należy łączyć je z orzechami i zbożami, które dostarczają głównie metioniny. Do deficytowych składników należy też tryptofan, niezbędny do produkcji hormonu szczęścia – serotoniny. Wystarczy jednak serwować strączki w obecności produktów, które mają go pod dostatkiem, np. pestek dyni i słonecznika, płatków owsianych, bananów, kiełków pszenicy.
Warzywa liściaste. Trzeba je jeść codziennie. Liście jarmużu, szpina ku, sałaty czy kapusty są dobrym źródłem żelaza. Mogą być podstawą dań lub sałatek, świetnie sprawdzą się też w koktajlach typu smoothie.
Nasiona i pestki. Miej je zawsze pod ręką. Proteiny, fosfor, magnez, cynk, żelazo, witaminy z grupy B, K i E – to wszystko znajdziesz w nasio nach owoców, takich jak słonecznik, dynia, chia, sezam czy kmin. Jedz je solo lub wykorzystaj w sałatkach, kanapkach i daniach na ciepło.
Orzechy. Zawartość każdej łupinki jest wartościowsza niż najlepiej opra cowana multiwitamina. Są dobrym źródłem białka i wyjątkowo bogate w beta-karoten i potas. Kilka sztuk pokrywa dzienne zapotrzebowanie na kwasy omega-3 i witaminę B6. Kryją moc korzystnych kwasów tłuszczowych, w większości jed nonienasyconych, które obniżają poziom „złego” cholesterolu LDL, a podnoszą poziom „dobrego” HDL – jedzenie orzechów laskowych i wytłaczanego z nich oleju jest zalecane w zapobieganiu miażdżycy. Są też dobrym źródłem selenu, pierwiastka ważnego dla męskiej płodności, dla tarczycy (niezależnie od płci) i wzmacniania odporności.
Kasze. Jedzmy kaszę jaglaną, bulgur, amarantus czy komosę ryżową, które są doskonałym źródłem białka. Bulgur dodatkowo zawiera dużą ilość błonnika, witaminy z grupy B, kwas foliowy, magnez, żelazo i fosfor. Amarantus jest źródłem nienasyconych kwasów tłuszczowych, skrobi i wapnia. Komosa zawiera nienasycone kwasy omega-3, flawonoidy oraz cynk, żelazo, magnez, witaminy z grupy B i witaminę E.
Jak układać posiłki?
Porzucenie dotychczasowych rytuałów i smaków to zawsze wyjście ze strefy komfortu. Szczególnie dotyczy to najbardziej naturalnej i niezbędnej do życia czynności, jaką jest jedzenie. Miesiąc na zmiany – to jest bardzo dobry pomysł. Na początku zamieniamy mięso czerwone na drób, rezygnujemy lub ograniczamy nabiał, ale w menu nadal powinny być ryby i jajka. Nie marnujemy przy tym żywności, dlatego dojadamy (nie kupując nowych) produkty przetworzone (parówki, salami, pasztety itd.).
Podstawowe zasady układania diety wegetariańskiej. W posiłkach staraj się łączyć minimum 3 z 4 grup produktów:
Grupa 1. Warzywa strączkowe: fasola, soczewica, groch.
Grupa 2. Zboża: chleb razowy, makaron, ryż, owies, płatki śniadaniowe.
Grupa 3. Orzechy i nasiona: fistaszki, nerkowce, migdały, nasiona sezamu, dyni, słonecznika.
Grupa 4. Nabiał i ryby: jaja, twaróg, jogurt (najlepiej probiotyczny), kefir, maślanka, ryby i owoce morza.
Kilka praktycznych wskazówek
Niech połowę talerza zajmują warzywa – świeże (sałaty, szpinak, jarmuż, pomidory ogórki, kiszonki) lub gotowane, np. w postaci warzywnego leczo.
1/4 talerza niech stanowią zboża; wybieraj te jak najmniej przetwo rzone (1-2 kromki chleba dobrej ja kości, brązowy ryż, kasze, makarony razowe: 1 porcja to 2-3 łyżki suchego produktu).
Pozostałą część talerza uzupełniamy porcją roślin strączkowych lub tofu.
A ponadto:
• Witamina C zwiększa przyswa jalność żelaza z roślin. Jeśli jemy warzywa zielonolistne, skropmy je sokiem z cytryny.
• Wybieramy mleko roślinne wzbogacane np. w wapń.
• Codziennie przemycamy do posiłków szklankę warzyw zie lonolistnych (jarmuż/szpinak/ natka pietruszki).
• Codziennie dodajemy 1-2 łyżki świeżo zmielonego siemienia lnianego, nasion chia lub orze chów włoskich.
• Staramy się jeść produkty pełnoziarniste z warzywami i owocami (w ten sposób zwiększa się wchłanianie żelaza).
• Nie smażymy zbyt często. Smażone jedzenie zmusza do intensywnej pracy wątrobę i trzustkę – pojawić się może problem z utrzymaniem cukru w ryzach i kontrolowaniem apetytu.
KORZYŚCI BEZMIĘSNEJ DIETY
1. Dietę wegetariańską charakteryzuje niska gęstość energetyczna i wysoka gęstość odżywcza. W diecie bezmięsnej nie ma mowy o dostarczaniu organizmowi złego cholesterolu – organizm ma tylko ten, który sam sobie wyprodukuje. I to mu wystarcza. Dostarcza natomiast zwiększonej ilości niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych.
2. W bezmięsnej diecie dostarczamy organizmowi więcej węglowodanów złożonych oraz błonnika pokarmowego (mięso go nie ma), a także witamin rozpusczalnych w wodzie, głównie C. Taka dieta – dzięki zwiększonej ilości warzyw i owoców – dostarcza także wielu związków działających przeciwutleniająco, dzięki czemu wykazuje działanie przeciwnowotworowe.
3. Wyeliminowanie z diety mięsa i produktów mięsnych wiąże się ze zmniejszeniem zagrożenia dla zdrowia ze strony węglowodorów aromatycznych, nitrozoamin, antybiotyków, leków weterynaryjnych, a także salmonelli i innych chorób, które mogą być wywołane spożyciem mięsa. Pamiętajmy, że 98% mięsa pochodzi z chowu przemysłowego, a nie są to produkty wartościowe.
4. Wegetarianie są w grupie niskiego ryzyka, jeśli chodzi o otyłość, nadciśnienie, choroby układu krążenia, nowotwory, kamicę nerkową i pęcherzyka żół ciowego, zaparcia i hemoroidy. Wiele badań wskazuje na to, że weganie mają niższe ryzyko zachorowania na cukrzycę typu 2 i niższe ryzyko insulinooporności.
5. Wegetarianie jedząc więcej owoców i warzyw, dostarczają do organizmu więcej potasu, magnezu oraz witamin C i K. Składniki te zmniejszają wydalanie wapnia, przez co przyczyniają się do zachowania masy kostnej.
6. Polscy immunolodzy rekomendują dietę rośliną jako tę, która wspiera naszą odporność, ponieważ wpływa korzystnie na stan jelit, które są prawdopodobnie najważniejszym, a na pewno największym elementem układu odpornościowego.
Joanna Zielewska
Dziennikarka od kilkunastu lat związana z prasą kobiecą i autorka książek poświęconych tematyce zdrowotnej oraz żywieniowej, m.in. bestsellerowej serii „Do pudełka”. Dietetyczka i psychodietetyczka z doświadczeniem w zakresie dietcoachingu oraz odżywiania w chorobie. Prowadzi warsztaty edukacyjne i indywidualne terapie dla dzieci oraz osób starszych. Autorka cyklu poradników żywieniowych. Była też redaktor naczelną miesięczników „Rodzice”, „Żyjmy dłużej” i „Superlinia” – pierwszego w Polsce czasopisma skierowanego do osób pragnących schudnąć.
Świetnie! W końcu ktoś, w kręgach ekologii integralnej wspomniał o nieetycznej i szkodliwej dla ludzi, zwierząt i środowiska rozbuchanej produkcji i konsumpcji produktów pochodzenia zwierzęcego. A także odczarowuje wiele mitów lub anachronicznych już przekonań dot. diety. Gratulacje!