Papież Franciszek nie chce przypominać o tym, co oczywiste – że mamy dzielić się dobrem z ubogimi. Mówi o tym, że dary mają różną wartość – tak w oczach obdarowanych, jak i w oczach Ojca ubogich. Wypadający w XXXIII Niedzielę Zwykłą Światowy Dzień Ubogich jest okazją do refleksji – czy potrafimy nieść pomoc ubogim tak, jak byśmy sami chcieli być obdarowani? Czy stać nas na gest z dołu?
Działo się to ładnych parę lat temu w Pszczynie, niewielkim, zadbanym miasteczku na Śląsku. Przed świętami Wielkiej Nocy proboszcz jednej z tamtejszych parafii ustawił przed kościołem kontener i zaprosił swoich parafian, aby wkładali do niego niepotrzebne, ale czyste ubrania dla ubogich. Dodał również, aby pamiętali, że dar ma pochodzić z serca i że kontener nie powinien być alternatywą dla śmietnika. Najmocniej jednak zabrzmiało to, co dodał na końcu: „pamiętajcie, że w tych ubraniach to wy sami będziecie chodzili w wieczności”. Pamiętam tego księdza, jego dobroć, zaradność i prawdziwie ojcowską postawę wobec swoich parafian. Wykazywał się przy tym sprawnością duszpasterską i bardzo dosłownie traktował ewangeliczne polecenie „pamiętajcie o ubogich”. A ubogich miał na swoim terenie niemało, bo za takich uważał nie tylko tych, którzy żyją w niedostatku, ale także bezradnych życiowo, pozbawionych domu czy pracy, starszych, chorych i niepełnosprawnych. Wszystkich, którzy w jakimś zakresie zdani byli na pomoc innych. Dodajmy, że jest różnica między człowiekiem biednym a ubogim. Nie do nas jednak należy ocena, gdzie przebiega granica między patologią społeczną, która jest bardzo często przyczyną biedy i rozbicia życiowego, a „świętym ubóstwem”. Można się bo wiem bardzo pomylić, a w pomocy ubogim tak naprawdę o nas samych głównie chodzi i o ożywianie naszej „wyobraźni miłosierdzia”, czego uczył święty Jan Paweł II.
Biedni nie są osobami „zewnętrznymi” dla wspólnoty, ale są braćmi i siostrami, z którymi dzieli się cierpienie po to, by przynieść ulgę w ich ciężkiej sytuacji oraz ich marginalizacji, ażeby została im przywrócona utracona godność, a także po to, by zabezpieczyć im konieczne włączenie społeczne. Z drugiej strony wiadomym jest, iż pojedynczy gest dobroczynności zakłada istnienie dawcy oraz odbiorcy, podczas gdy dzielenie się życiem rodzi braterstwo. Jałmużna jest okazjonalna, natomiast współudział jest czymś trwałym. Jałmużna niesie ze sobą ryzyko gratyfikacji dla tego, kto jej udziela; współudział natomiast wzmacnia solidarność oraz daje podstawy konieczne do osiągnięcia sprawiedliwości.
Papież Franciszek, Orędzie na V Światowy Dzień Ubogich, 14 listopada 2021
Ksiądz proboszcz pszczyńskiej parafii przynajmniej dwa razy do roku odwiedzał swoich parafian, szczególnie leżących i cierpiących. Miał w nich pokaźną armię wspierających modlitwą i ofiarą. Parafia była pełna życia i liczna. Samych ministrantów miał ponad dwudziestu. Bezrobotnych zatrudniał przy produkcji różańców, wypłacając im należne wynagrodzenie. Była to prawdziwa pomoc „z dołu”, nienaruszająca ich poczucia godności, a dająca poczucie przydatności i satysfakcji, co jest tak istotne w trudnym okresie bezczynnego zawodowo życia.
Piszę to wszystko, ponieważ płytka katecheza spowodowała, że każdy akt dobroczynności rozumiemy jako akt miłosierdzia, bez względu na to czy i ile nas on kosztuje. Niezależnie od tego, czy jest to ofiara poświęconego drugiemu czasu, czy zapomoga materialna i czy nasz dar dajemy „z góry”, czy „z dołu”, dobrze jest mieć świadomość, że nikomu żadnej łaski nie okazujemy. Co najwyżej sobie, według intencji serca, bo ofiarowaną ubogim pomoc sami będziemy się cieszyć w wieczności.
Tekst Janusz Sukiennik, specjalista ds. społecznych w Caritas Polska
Zobacz również: